Szkarłatna łza

Młoda dziewczyna obudziła się jak zwykle w swoim łóżku. Jej zmierzwione od snu włosy spłynęły lekko na twarz gdy się podniosła. Niebieskie oczy przepełnione nieodzownym smutkiem ogarnęły pokuj. Jej małą klatkę w której spędzała większą części swego życia. Życia w którym nie zaznała wiele dobrego a wręcz przeciwnie. Wstała, niechlujnie narzuciła na siebie koszule. Niechętnie ruszyła w stronę łazienki. Najchętniej w ogóle by nie wstawała. Chciała zasnąć i nie musieć już się budzić. Kilka razy chciała nawet targnąć się na swe życie jednak nie miała dość odwagi. Nienawidziła się za to. Tak bardzo chciała odejść z tego świata a nie umiała zadać sobie śmierci. Szczoteczka powoli przesuwała się po zębach. Niechętnie patrzyła w lustro w to znienawidzone oblicze. Dlaczego musze się męczyć na tym świecie. Złe myśli ciągle męczyły jej głowę. W końcu ubrała spodnie i poszła na śniadanie. Wymusiła na sobie niechętnie uśmiech. Matka pewnie i tak nie zwróci na niego uwagi. W ogóle o mnie nie myśli. Gdybym umarła pewnie by się jeszcze ucieszyła. Myśli były natarczywe. Nie chciała myśleć. spojrzała na zegarek. Musi już wychodzić. Umówiła się z koleżanką. Nigdy szczególnie za nią nie przepadała ale była to jedyna osoba która w ogóle zaczynała z nią jakąkolwiek rozmowę. Głośno stukając swoimi ciężkimi butami wyszła przed blok. Dziewczyna już na nią czekała. Jednak stało się coś co ją zaskoczyło. Koleżanka przyprowadziła ze sobą jakiegoś chłopaka. Spotkała się z jego wzrokiem. To nie było normalne. Poczuła dziwne ukłucie w brzuchu. O dziwo było nawet przyjemne. Był przystojny. Wysoki i dobrze zbudowany o kruczoczarnych włosach. Jego kobaltowe źrenice przeszywały ją na wskroś. W jej głowie zrobił się dziwny mętlik. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie czuła. Ładny. Pomyślała. To mógł by być mój wymarzony chłopak. Jednak szybko stwierdziła, że to pewnie chłopak koleżanki. Cały urok tej chwili szybko minął a jej usta jeszcze bardziej posmutniały. Podeszła do nich niechętnie i ku jej zdumieniu okazało się, że oni nie są razem. To jej daleki kuzyn który niedawno przeprowadził się w okolice. Myśli o nim znów zalały jej głowę. Na jej ustach pojawił się uśmiech. Chyba pierwszy naprawdę szczery uśmiech w jej życiu. Wreszcie szczęście do niej przyszło. Jednak obawy o szybki zawód również się przewijały. Tak jak było umówione wcześniej poszli do ?Tajemniczego ogrodu?. Knajpy z niezłym klimatem i dobrym jedzeniem. Cały czas ją fascynował. Jego głębokie jak oceany oczy wciąż się w nią wpatrywały. Wiedziała, że z tego musi coś być. Bał się tylko żeby czegoś nie zepsuć. W pewnym momencie koleżanka dostała telefon i musiała gdzieś szybko pójść. Zostawiła ich samych. Nareszcie. Pomyślała. Wreszcie mogę być z nim sam na sam. Rozmowa szła im świetnie. Doskonale się rozumieli. Po jakimś czasie zaproponował jej spacer. Zgodziła się od razu. Chciała spędzić z nim jak najwięcej czasu. Poszli do parku który był niedaleko. Chodząc śledziła wszystkie jego ruchy. Chciała zapamiętać go jak najlepiej. Powoli zbliżał się wieczór a ona musiała wracać do domu. Chłopak zdecydował się ją odprowadzić. Kiedy dochodzili już do wyjścia z parku zatrzymał się. Objął w pasie i pocałował. To był jej pierwszy pocałunek. Było cudownie. Czuła na sobie ciepło jego ciała. Jego delikatne dłonie. Jego zapach wprawiał ją w euforie. Niespodziewanie usłyszała głośny huk. Nie zdążyła się jeszcze odwrócić żeby zobaczyć co to kiedy poczuła przeszywający ból w okolicy klatki piersiowej. Lodowy sopel wdarł się w jej ciało bez większego oporu i zadał jej ogromny ból. Przed oczami zrobiło jej się ciemno. Już wiedziała że została trafiona pistoletem. Ale czemu? Czemu akurat teraz? Gdyby spotkało ją to wcześniej nie miała by nic przeciwko. Jednak czemu akurat teraz? Kiedy po raz pierwszy spotkało ją szczęście. Właśnie kiedy miłość wdarła się w jej serce. Powoli myśli opuściły jej głowę. Ogarniał ją nieprzenikniony mrok. Nie potrafiła zdobyć się na choćby najmniejszą myśl. Powoli gdzieś z oddali w jej stronę zaczął się zbliżać jasny punkt. Stawał się coraz większy aż w końcu przybrał postać człowieka. Skrzydlatego człowieka. Powoli zbliżył się do niej. Miał pogodną twarz. Biło od niego niespotykanie ciepło i jasność. Wstań. Powiedział głosem przepełnionym nadzieją, miłością i pogodą. Powoli w jej głowie zaczęły powracać myśli. Nie było ich wiele bo nie była w stanie ogarnąć tego co ją spotkało. Anioł doprowadził ją do ogromnego pałacu w którym przewijały się setki a nawet setki tysięcy skrzydlatych. Piękna tego miejsca nie sposób opisać. Wszyscy mijający ją uśmiechali się pogodnie. W końcu doszli do sali w której nie było żadnych zbędnych elementów wystroju. Nie były potrzebne. Miejsce przytłaczał swym pięknem ogromny tron na którym siedział siwy staruszek. Kiedy znaleźli się przy nim anioł odszedł i zostawił ich samych. Postać przed dziewczyną wstała i z pogodnym uśmiechem powiedziała. Witaj moja córko. A w głosie jego brzmiała miłość warta co najmniej miliona istnień. Zapewne domyślasz się kim jestem dziecko. Kontynuował starzec. Zjawiłaś się tu dziełem przypadku. Nie powinnaś jeszcze umierać. Jednak trafiłaś do nieba. Powiedział ciepło. Teraz daję Ci moja droga szansę wyboru. Jego głos brzmiał w jej uszach jak szum morskich fal przemieszany ze śpiewem ptaków w piękny letni dzień. A powietrze wokół pachniało najpiękniejszymi kwiatami. Możesz teraz wybrać. Czy decydujesz się zostać w niebie. Delektować się już tylko jego pięknem. Czuć Boską obecność. Cieszyć się towarzystwem aniołów. Przechadzać się po rajskich ogrodach. Czy Wolisz wrócić do świata żywych. Świata w którym czułaś się tak niechciana. Który tak chciałaś opuścić. Świata w którym nic nie jest pewne. Świata w którym jest tylko jedna kochająca Cię osoba. Chłopak którego ledwo co poznałaś. Dziewczyna potrzebowała chwili żeby ogarnąć wszystko co usłyszała. W jej głowie zrobił się nieprzyjemny mętlik. Właśnie teraz miała dokonać tak wielkiego wyboru. To ma być jej najważniejsza decyzja. Więc co wybierasz Moja miła? Myśli zaczęły się układać w jej głowie. Patrzyła w spokojną i pogodną twarz Boga i przypominała sobie chłopaka który teraz płacze nad pozbawionym duszy ciałem. Spojrzała w nieskończone oczy stworzyciela świata i dokonała wyboru. Chcę? Tu kończy się moja opowieść a zaczyna twoja. To do Ciebie należy decyzja. Teraz ty piszesz tę historię. Osądzasz o życiu i śmierci. Zastanów się dobrze co wybrać.