Samotność
Tego dnia znów widział ja na ulicy. Jej słodkie usta, te włosy które zawsze tak pięknie spływały na ramiona. I szła tak nie widząc jego zagubionego wzroku. Chciał do niej podejść, wymienić kilka słów. Jednak nie odważył się tego zrobić. Stał tak tam. Tam gdzie zwykle się spotykali. Jednak dziś ona już się tam nie zatrzymuje, nie patrzy nawet w tą stronę. Ponure myśli zasnuły jego głowę. Czuł wszech ogarniającą go pustkę. Nie miał nikogo kto mógł by obdarzyć go choć na chwilę ciepłem. Kiedyś zawsze w takich chwila była ona. Dziś przechodzi obok obojętnie. Nagle poczuł, że musi się udać w to miejsce. W miejsce gdzie przeżył swój pierwszy raz. Nad rzekę, była jesień więc nie było tam już wielu ludzi. Spojrzał w tą łączkę gdzie razem leżeli oddając się szałowi namiętności. spojrzał w dal i zobaczył drzewo. Wysoki dąb z którego zwisał długi sznur.
Tego dnia znów siedziała na łące. W tym miejscu gdzie kiedyś razem przeżywali wspaniale chwile. A dziś jest sama bez niego i kogokolwiek na tym świecie. Patrzy gałąź która kiedyś dała mu wytchnienie. Jej cząstka odeszła i już nigdy nie wróci...