Killer

Nakrywa głowę poduszką ... ale on dalej dzwoni... Patrz na zegarek, jest 7.30. Musi odebrać ten telefon... nie chce tego ale to ma być już ostatni raz... ostatnie zlecenie... i... koniec.

Był pogodny dzień nic nie zapowiadało tego co miało się stać dokładnie za 2 i pół godziny... Stefan szedł ulicami Gliwic do miejsca w którym miał być On, niby nikt ważny ale dla niego było to teraz całe życie... Przemek bo tak miał na imię był 14letnim chłopcem który widocznie zaszkodził komuś w rodzinie... Tak czy siak zlecenie musi być wykonane... jeszcze tylko jeden raz... a potem koniec nowe życie nowa osobowość i to na czym mu najbardziej zależy, szansa przeżycia dla siostry...

Dochodzi 12.00 Stefan usadowił się na swoim legowisku prowizorycznie ułożonym ze stołu dostawionego pod okno (nigdy nie lubił siedzieć lub klęczeć podczas strzału... a jego broń swym rozmiarem nie pozwalała na strzał w pozycji stojącej) przygotował wszystko jak trzeba jeszcze tylko 5 minut...

12.00 słychać strzał... ludzie wstają z miejsc w popłochu nikt nie wie co się stało... nikt nie został ranny ochrona zaczyna sprawdzać ludzi... nikt niema jednak broni przy sobie... nikt nie wie o co chodzi... powoli stwierdzają, że ktoś zrobił sobie niemiły żart... kontynuują uroczystość...

12.32 Stefan powoli podnosi się ze stołu... ma wielką ranę w plecach... kula na szczęście przeszła na wylot i nie uszkodziła ważnych narządów... choć wyglądała groźnie... spojrzał w okno... ludzie zaczynają się uspokajać i kontynuują... ? to dobrze? pomyślał ?jeszcze nie wszystko stracone?... sprawdził komorę... pełna... ramie strasznie go bolało podczas poruszania ale musiał to zrobić... nie dla siebie lecz dla siostry... ?ona tam teraz leży, bezradna i wątła... tylko ja mogę jej pomóc?... ta myśl go podbudowała... zebrał się złapał za spust... spojrzał w lunetkę... widział jego oczy... były takie niewinne, nie chciał tego jednak dla siostry był gotów na wszystko...

12.35 Przemek wszedł na mównice... to był jego szczególny dzień otrzymywał nagrodę od przewodniczącego stowarzyszenia... to niebywałe wyróżnienie... wyciągnął rękę po piękną złotą statuetkę przedstawiającą anioła z gałązką oliwną... uśmiechnął się szeroko... nagle złapał się za pierś... uśmiech zamienił się w grymas przeszywającego bólu... z ust spłynęła mu krew... w śród ludzi zapadło złowrogie milczenie... nikt się nawet nie poruszył... wszyscy stali się jak kamienny posąg przedstawiający doniosłą chwilę... chłopiec upadł... ludzie odzyskali świadomość... tłum zaczął szaleć... ochrona wbiegła na podest zakryli sobą... bezwładne ciało... to był koniec jego kariery... już nigdy nie stanie na podium, nie uśmiechnie się...

12.45 Stefan wyszedł z budynku... musiał dostać się do budki telefonicznej... ludzie na jego widok zaczęli jeszcze bardziej panikować... szedł chwiejnym krokiem... powoli... ręce nawet nie chciały się poruszać... każdy krok sprawiał ogromny ból... ktoś podszedł żeby mu pomóc... usłyszał tylko bezdźwięczny bełkot... nuż utkwił w jego krtani. Stefanowi brakło siły żeby go wyciągnąć... ?dojść do budki... jeszcze kilka cholernych kroków i Agatka będzie mogła normalnie żyć... jeszcze tylko chwilka?...

12.50 Padł strzał... człowiek z już i tak wielka dziurą w plecach, miał teraz i drugą poniżej... upadł na kolana... zaklną głośno... powoli wstał... jeszcze bardziej chwiejnym krokiem ruszył w stronę budki ?nie mogę jej zawieźć, nie teraz jak jest już tak blisko?... doszedł do budki chwycił za słuchawkę... ?nie ruszaj się, zostaw to...? wykręcił numer... padł kolejny strzał...

Stefan opadł na podłogę budki... w słuchawce odezwał się głos namiętny kobiecy głos...?słucham? przyłożył słuchawkę do ust i ostatkiem sił wykrzesał z siebie te kilka słów... ?robota skończona, tak jak się umawialiśmy?... padł kolejny strzał... tym razem rozłupał mu czaszkę... szczątki mózgu rozchlapały się na szybie krew spłynęła mu na czoło wypłynęła z nosa ust i uszu... to był ostatni raz... ostatnie zlecenie... i nowa tożsamość... nowa osobowość... w zaświatach...